Rozdział drugi
Starodawne gry miotlarskie
Gdy tylko ulepszono miotły na tyle, by można było na
nich dokonywać skrętów oraz regulować szybkość
i wysokość lotu, pojawiły się gry miotlarskie. Dawne ma-
nuskrypty i malowidła dają nam pewne wyobrażenie o za-
bawach naszych przodków. Niektóre z nich już nie istnieją,
inne przetrwały lub rozwinęły się w znane nam dzisiaj dys-
cypliny sportowe.
Uroczysty doroczny wyścig na miotłach, organizowa-
ny do dziś w Szwecji, znano już w X wieku. Zawodnicy
mają do pokonania dystans z Kopparberg do Arjeplog,
czyli nieco ponad trzysta mil. Trasa przebiega nad rezerwa-
tem smoków, a olbrzymie srebrne trofeum dla zwycięzcy
ma kształt szwedzkiego smoka krótkopyskiego. W naszych
czasach wyścig ten zyskał rangę międzynarodową i czaro-
dzieje wszystkich narodowości zbierają się raz do roku
w Kopparberg, by obserwować start, a następnie deporto-
wać się do Arjeplog, by oklaskiwać tych zawodników, któ-
rym uda się dotrzeć do mety.
Słynne malowidło "Gunther der Gewalttatige ist der
Gewinner" {Gunther Gwałtownik jest zwycięzcą} z 1105 ro-
ku ukazuje wczesnośredniowieczną grę niemiecką zwaną
stichstock'. Na szczycie wbitej w ziemię, wysokiej na 20
stóp tyczki umieszczano nadmuchany pęcherz smoka. Je-
den z graczy poruszających się na latających miotłach był
obrońcą tego pęcherza. Obwiązywano go w pasie liną przy-
mocowaną do tyczki, tak że mógł się od niej oddalić zaled-
wie na dziesięć stóp. Reszta graczy po kolei atakowała pę-
cherz, usiłując przebić go specjalnie zaostrzonym końcem
miotły. Obrońca mógł używać różdżki do odparcia tych
ataków. Gra kończyła się, gdy któryś z zawodników przebił
pęcherz albo gdy obrońcy udało się wyeliminować wszyst-
kich zawodników zaklęciami, albo kiedy sam zemdlał z wy-
czerpania. Stichstock zanikł w XIV wieku.
W Irlandii kwitła gra zwana aingingein, temat wielu
irlandzkich ballad (legendarny czarodziej Fingan Nieustra-
szony był w niej podobno mistrzem). Gracze brali po kolei
piłkę zwaną dom2 (był nią kozi woreczek żółciowy) i przela-
1 Gra znana w dawnej Polsce, głownie na Śląsku, jako „sztychsz-
tok" (przyp. tłum.)
2 Dom — po irlandzku "do mnie". Być może odpowiednikiem
tej gry w Polsce byt wspominany w niektórych źródłach średnio-
wiecznych "opat", w którym używano piłki zwanej "bumba" (przyp.
tłum.)
tywali na miotłach przez rząd płonących beczek bez dna,
umieszczonych na wysokich tyczkach. Dom trzeba było
przerzucić przez ostatnią beczkę. Zwycięzcą zostawał
gracz, który dokonał tego w najkrótszym czasie i nie zajął
się przy tym ogniem.
W Szkocji narodziła się gra miotlarska, którą można
uznać za najbardziej niebezpieczną — creaothceann. Gra
ta opisana jest w tragicznym poemacie celtyckim z Xl wie-
ku. Oto przekład pierwszej strofy:
Stanęli rzędem gracze, tuzin mocarzy o obliczach jasnych,
Rzemieniami mocują kotły, w niebo patrzą, gotowi do lotu,
Już słyszą wrzask rogu. już pod chmury wzbijają się śmiało,
Lecz śmierć szybuje wraz z nimi, bo już dziesięciu wybrała.
Każdy z graczy miał przywiązany do głowy mosiężny
lub żelazny kociołek. Na dźwięk rogu lub bębna podry-
wali się do lotu, a w tym samym momencie z wysoko-
ści stu stóp zaczynały spadać na ziemię zaczarowane ka-
mienie. Gracze starali się unikać zderzenia z kamieniami
i łapać je w kociołki. Wygrywał ten, komu udało się ze-
brać najwięcej kamieni. Dla wielu szkockich czarodzie-
jów creaothceann był najwyższym sprawdzianem męs-
kości i odwagi. Pomimo wielu wypadków śmiertelnych
gra cieszyła się wielką popularnością w średniowieczu —
zabroniono jej dopiero w 1762 roku. W latach sześć-
dziesiątych XX wieku, Magnus Macdonald, znany jako
Wyszczerbiona Makówka, prowadził kampanię na rzecz
przywrócenia tej gry, ale Ministerstwo Magii pozostało
nieugięte.
W Anglii, w hrabstwie Devon, chętnie grywano w shunt-
bumps3 Była to brutalna gra, w której jedynym celem było
zwalenie rywali z miotły; wygrywał ten gracz, któremu uda-
ło się utrzymać na miotle do końca.
Swivenhodge to gra, która narodziła się w Hereford-
shire. Podobnie jak w niemieckim stichstocku, używano
w niej nadmuchanego pęcherza, zwykle świńskiego. Gracze
siedzieli tyłem na miotłach i odbijali pęcherz witkami, sta-
rając się przerzucić go ponad żywopłotem w stronę prze-
ciwnika. Jeśli przeciwnik nie odbił pęcherza, tracił punkt.
Wygrywał ten, kto zdobył pięćdziesiąt punktów.
W swivenhodge grywa się w Anglii do dzisiaj, choć ta
gra nigdy nie zdobyła zbyt wielkiej popularności. Shunt-
bumps przetrwał jako gra dziecięca. Natomiast w Queer-
ditch Marsh powstała w średniowieczu gra, która w przy-
szłości miała się stać najpopularniejszą dyscypliną sportową
w świecie czarodziejów.Rozdział 3 7maja bo we czwartki będą
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz